618 Obserwatorzy
26 Obserwuję
Ewfor

Ewfor

KAMIENNY ANIOŁ - Katherini Scholes

 

Australijska pisarka Katherine Anne Scholes urodziła się w 1959 roku w regionie Tanzanii. Jej rodzice byli angielskimi misjonarzami. Na misjach Katherine spędziła większość swojego dzieciństwa zanim wyjechała najpierw do Anglii, a potem do Tasmanii. Jest autorką międzynarodowych bestsellerów, a w Polsce zostały wydane takie jej książki, jak „Królowa deszczu”, „Bożyszcze tłumów” i „Kamienny Anioł”. Pisze również książki dla dzieci. Wszystkie jej publikacje zostały przetłumaczone na wiele języków. Katherine również pracuje w przemyśle filmowym. Obecnie mieszka w Tasmanii z mężem Rogerem Scholes, który jest reżyserem i ich dwoma synami.

 

Kamienny anioł to powieść, w której zawartych jest wiele uczuć. Książka napisana jest w bardzo spokojnym, melancholijnym i stonowanym stylu. Czyta się ją powoli, aczkolwiek bardzo pobudza zmysły wyobraźni. Podczas czytania miałam wrażenie, że słyszę szum morskich fal, czuję zapach wodorostów, czy zapach pieczonego ciasta.

Stella Boyd, młoda kobieta, która w wieku szesnastu lat opuściła swoich rodziców i miejscowość w której się wychowała, powraca po piętnastu latach, wezwana przez matkę po otrzymaniu wiadomości o zaginięciu ojca. Wyjeżdżając z tej małej rybackiej wioski, nie myślała o powrocie. Zbyt wiele bolesnych wspomnień pozostawiła w tamtym miejscu. Mając zaledwie szesnaście lat doświadczyła czegoś bardzo złego i bolesnego, głównie ze strony rodziców, a właściwie ojca, który mimo całej miłości jaką darzył córkę był również wyjątkowo zasadniczą i stanowczą osobą. Stella nie chciała wracać do przeszłości, ale troska o rodziców, zwłaszcza o ojca-rybaka, który wypłynął w morze i ślad po nim zaginął ściągnęła ją do rodzinnego domu.

Jej powrót otworzył dawno zabliźnione rany, ale i przyczynił się do naprawienia relacji z matką, a także wyjaśnienia starej sprawy i naprawieniu czegoś, co kiedyś wydało się jej straconym uczuciem.

Czytałam książkę z pewną nostalgią, wiele momentów powodowało, że nie potrafiłam zapanować nad wzruszeniem, jednocześnie zastanawiając się co będzie dalej. Niestety bardzo raziła mnie chwilami pisownia i nie wiem, czy było to celowe, czy tak zostało przetłumaczone przez tłumaczkę Ewę Szyler. Zbyt częste używanie imion bohaterów, było jak dla mnie trochę denerwujące, bo jeżeli kilka stron opisuje co w danych chwilach robi jedna osoba, to po cóż prawie w każdym zdaniu używanie jej imienia. Zbyt mało moim zdaniem synonimów. Ale to tylko taki mały minusik.

Myślę, że mogę z czystym sumieniem polecić książkę osobom, które mają ochotę na jakiś czas zwolnić, zatrzymać się, odpocząć przy leniwej powieści, która nie wymaga poświęcenia dla niej całego wolnego czasu. Przeniesienie się na pewien okres do małej rybackiej wioski, gdzie mieszkańcy znają się lepiej niż gdzie indziej, a morze przyciąga zarówno w piękną, słoneczną pogodę, jak i w sztormową noc, to dla kogoś, kto lubi takie spokojne powieści prawdziwa czytelnicza uczta.

 

Źródło materiału: http://ksiazkiidy.blox.pl