W sieci złudzeń to współczesna powieść psychologiczna, właściwie dramat psychologiczny.
Helen pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny, w której dla jej matki nigdy nie była ukochaną córką. Po odejściu męża do innej kobiety, Helen przeżywa trudny okres w swoim życiu i zaczyna nadużywać alkoholu. Pija wieczorami, kiedy jej mały synek zasypia. Pewnego dnia jej syn potrzebuje pomocy lekarskiej, a ona… nie zastanawiając się wsiada z nim do samochodu. Pech chciał, że zatrzymana zostaje przez policję, następstwem czego odebrane jej zostają prawa do opieki nad dzieckiem i syn trafia do nowej rodziny ojca. Helen spragniona ciepła, miłości i czyjegoś bliskiego towarzystwa zaprzyjaźnia się z małżeństwem, które szybko zaczyna ją traktować jak kogoś bardzo bliskiego. Kobieta nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że przyjaźń jakiej doświadcza od Avy (kobiety po wypadku, poruszającej się na wózku inwalidzkim) i Swifta jest pewnego rodzaju uzależnieniem. Ślepa i głucha jest na wszelkiego rodzaju przestrogi, kocha swoich nowych przyjaciół, ale… kiedy jej synek staje się świadkiem pewnego wypadku, ta cudowna „przyjaźń” nagle znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czy Helen uda się odzyskać syna? Kto tak naprawdę jest jej przyjacielem a kto udaje przyjaźń manipulując jej życiem? Jak daleko może posunąć się człowiek, aby utrzymać pozory życia?
Przyznam szczerze, że książka jest dość trudna. Angażując się w życie głównej bohaterki, od samego początku czułam, że w tym pięknym, idealnym związku coś zgrzyta. Być może są małżeństwa tak obrazkowe, ale… rzadko się takich ludzi spotyka. Zaślepiona i oczarowana zachowaniem spotkanych przypadkowo ludzi, główna bohaterka jest jakby marionetką, która cieszy się z tego, że ktoś dobrze bawi się pociąganiem za jej sznurki. Ile fałszu i obłudy można wyczytać z zachowania ludzi, którzy potrafią być do bólu mili i uprzejmi.
Często wielu ludzi zbyt późno przekonuje się o tym, że prawdziwa przyjaźń to nie jest tak zbytnio kolorowana i rozgłaszana wszem i wobec, ale ta, która cichutko sprawdza się w praktyce życia. Niektórzy potrafią kupić sobie przyjaźń, nie tylko drogimi prezentami, czy wystawnymi kolacjami w luksusowych restauracjach ale również samymi słowami – słowami, których ta druga strona oczekuje, a nawet wręcz pożąda bo jej pragnienia ciepła i emocjonalnej więzi z drugim człowiek jest zbyt silna.
Autorka bardzo zręcznie nakreśliła ten rodzaj uzależnienia emocjonalnego człowieka od innych, pokazując jak bardzo można „oślepnąć” spoglądając tylko w jednym kierunku.
Moim zdaniem trochę mało wyraziście przedstawiła osoby tego dramatu. Jak dla mnie osobowości bohaterów były trochę mdłe, mało wyraźne, takie że nie potrafiłam ich sobie wyobrazić ani wizualnie ani mentalnie. Przez większą część książki prawie nic się nie dzieje, główna bohaterka tylko zachwyca się swoimi nowymi przyjaciółmi, a oni… są jakby mało realni. Myślę, że gdyby te wszystkie osoby były szczegółowo wykreowane, książka by na tym zyskała. Przyznam jednak, że moją uwagę przyciągnęły dialogi, ciekawe… chociaż trochę monotematyczne.
Jednak sam pomysł na fabułę i poprowadzenie jej tak jak to zostało przekazane, jest całkiem dobry. Nakłania czytelnika do myślenia i analizy poszczególnych wątków i zachowań ludzkich. Taka przyjaźń jaką przedstawiła autorka z pewnością zdarzyła się niejednemu człowiekowi, i dopiero po jakimś czasie zdał sobie on sprawę z tego, że to nie była przyjaźń (czy miłość) tylko toksyczne uzależnienie od drugiego człowieka. Jak szybko można wpaść w szpony tego uzależnienia, kiedy pragnienia i marzenia wypierają rozsądek. Bardzo podobał mi się jednak wątek walki głównej bohaterki z nałogiem, z uzależnieniem od alkoholu. Trudna walka, którą nie każdy wygrywa, tu została przedstawiona nadzwyczaj pozytywnie.
Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna, ale czyta się ją dość szybko. Krótkie rozdziały zawsze jakoś tak wpływają na to, że szybciej przechodzę do kolejnych stron. Książka napisana w pierwszej osobie, to często coś w rodzaju pamiętnika, czy zwierzeń, a tych wielu z nas lubi słuchać.
„Smutna”, trochę nostalgiczna okładka, być może nie przyciąga wzroku, ale przynajmniej czytelnik może się domyśleć, że za nią nie znajdzie komedii romantycznej czy zabawnej historyjki. A czasami potrzebujemy takich książek jak ta. Życiowych i smutnych, ale nie pozbawionych nadziei.
Polecam tę lekturę do przeczytania nie tylko osobom preferującym powieści psychologiczne. W tej książce czytelnik, czytający ze zrozumieniem, odnajdzie wiele wątków wartych przemyślenia. Nie tylko dramat dziecka rozdartego między matką a ojcem, cierpliwą walkę o miłość czy bezpodstawną zazdrość o drugiego człowieka i bezgraniczne zaangażowanie się w życie innych osób. Jak cienka jest granica między przyjaźnią, miłością a emocjonalnym uzależnieniem?
Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze sięgnę po inną książkę tej autorki.